GMO w opinii polskich naukowców

Projekt nowej ustawy o organizmach modyfikowanych genetycznie wciąż wzbudza kontrowersje. Publiczne wysłuchanie, które odbyło się w Sejmie na początku lutego, podsyciło tylko emocje wokół tego problemu. Nic nie wskazuje na to, żeby obie strony konfliktu doszły do porozumienia. O genezie i możliwych rozwiązaniach na portalu Ekologia.pl
Wszystko zależy od rolnictwa Wszystko zależy od rolnictwa
DEIngerencja w przyrodę? Ingerencja w przyrodę?
Produkty ekologiczne nie mogą zawierać GMO Produkty ekologiczne nie mogą mieć GMO


Człowiek od zawsze ulepszał to, co przynosiło mu jakąś korzyść. Sięgał też przy tym, świadomie bądź nie, także po manipulacje genetyczne – począwszy od muła, przez stworzenie ras psów a na pszenżycie skończywszy. Nigdy dotąd nie były to jednak eksperymenty sięgające aż tak głęboko w strukturę genetyczną.

Teraz pojawia się pytanie o to, czy mając technologię możemy bezprawnie ingerować w przyrodę? Czy GMO = zło?

Jeszcze nie ucichły echa wokół wspomnianego wysłuchania rządowego, a już pojawiły się wątpliwości, że w jego efekcie do społeczeństwa przedostał się zafałszowany obraz żywności modyfikowanej. O tym właśnie mówi list otwarty skierowany do przedstawicieli rządu, który wystosowało grono naukowców przeciwnych GMO. Są to przedstawiciele różnych dziedzin naukowych, a wśród 19 podpisanych osób znajdują się m. in. specjaliści w zakresie żywienia, ochrony środowiska, zrównoważonego rozwoju, ale też lekarz onkolog, epidemiolog oraz biolog molekularny.

O czym mówią naukowcy?
List zawiera bardzo krytyczne uwagi dotyczące sposobu, w jaki Ministerstwo Środowiska przedstawiły kwestię żywności modyfikowanej. Dlatego też autorzy domagają się w nim udzielania rzetelnych informacji o GMO. Zwracają przy tym szczególną uwagę na to, że na wysłuchaniu zabrali głos liczni przedstawiciele środowiska naukowego, którzy prezentowali bardzo krytyczne stanowisko w odniesieniu do możliwości uwalniania GMO do środowiska. Tymczasem, jak podają w liście, do mediów przedostał się zupełnie inny obraz sytuacji, zdominowany przez przedstawicieli agrobiznesu, którzy od dawna jawnie lobbują na rzecz ponadnarodowych koncernów agro-biotechnologicznych. Wszyscy podpisani zdecydowanie opowiedzieli się za wprowadzeniem przez Rząd RP, wzorem innych państw UE, całkowitego zakazu upraw kukurydzy MON 810, do czasu bezspornego udowodnienia braku zagrożeń dla zdrowia i środowiska.

Co myślą ludzie?
To nie jedyny głos opowiadający się za tym, że społeczny przekaz dotyczący żywności modyfikowanej mógł zostać zmanipulowany. Na portalu reprezentującym nurt dziennikarstwa obywatelskiego pojawiła się artykuł o konferencji prasowej „GMO – ustawowe oszustwo” zorganizowanej przez Państwową Agencję Prasową. Wystąpiło na niej 4 naukowców, którzy również podpisali się pod wymienionym listem. W swoich wystąpieniach skrytykowali nie tylko projekt ustawy, ale też w ogóle sam pomysł wprowadzania upraw GMO. Tymczasem PAP, tworząc notatkę z konferencji, określił przedstawicieli świata nauki jako „ekologów”, co mogło znacząco wpłynąć na jej późniejszy odbiór przez czytelników.

GMO i ekonomia
Zwolennicy żywności modyfikowanej genetycznie przypominają, że dzięki inżynierii genetycznej można ulepszyć roślinę w kierunku najbardziej pożądanym. I tak – można zwiększyć jej odporność na choroby, pasożyty oraz niekorzystne warunki środowiska. Ponadto można w ten sposób „poprawić” wygląd, smak, zapach i inne cechy organoleptyczne albo nawet wpłynąć na jej skład.

A chodzi o pieniądze
Wszystkie te osiągnięcia przedkładają się bezpośrednio na ekonomię. Jeśli roślina jest bardziej trwała, to można ją wyhodować mniejszym nakładem środków. Jeśli natomiast charakteryzuje się lepszym wyglądem, to jest chętniej kupowana przez konsumentów. Nic więc dziwnego, że dla niektórych środowisk wprowadzenie upraw GMO jest na rękę. To po prostu czysty zysk.

Martwe prawo?
Przeciwnicy żywności modyfikowanej zwracają uwagę na fakt, że jest to technologia jeszcze niesprawdzona i wciąż znajduje się na etapie eksperymentu. Z kolei Europejski Urząd do spraw Bezpieczeństwa Żywności już kilkanaście lat temu dopuścił na terenie UE do uprawy odmianę kukurydzy MON 810. Decyzja ta wzbudza wiele wątpliwości tym bardziej, że prawo unijne już nie tylko dopuszcza, ale zobowiązuje państwa członkowskie do wprowadzenia upraw GMO pod groźbą kary. Jednocześnie jednak Unia przymyka oczy na to, że nie wszędzie to prawo jest przestrzegane.

Według przepisów, ograniczenie upraw genetycznie modyfikowanych możliwe jest tylko w przypadku dostarczenia dowodów naukowych świadczących o tym, że dana odmiana jest szkodliwa. Tymczasem część państw członkowskich nie wprowadziły jeszcze upraw GMO, chociaż nie przedstawiły przy tym żadnych dowodów na ich szkodliwość. Jednak nie zostały ukarane za to ewidentne łamanie prawa wspólnotowego, chociaż wśród tych państw oprócz liczących się graczy (Austria, Niemcy) znajdują się również chociażby mało znaczące Węgry. Wyjątkiem jest tylko ukaranie Francji.

Kwestia szkodliwości upraw transgenicznych jeszcze długo może pozostać otwarta. Nauka jednak wciąż się rozwija, więc może kiedyś poznamy ostateczną odpowiedź na to, jak to naprawdę jest z GMO. Na razie bilans zysków i strat wciąż jest niepewny dla obu stron.

Tekst: Emilia Todorska z portalu Ekologia.pl
Śródtytuły dodane od Redakcji Mój-Ogrodnik.pl

**** Treść listu: Warszawa, 2010-02-10
(...) W dniu 9 lutego odbyło się w Sejmie publiczne wysłuchanie rządowego projektu ustawy Prawo o organizmach genetycznie zmodyfikowanych. (...) Wszyscy naukowcy zabierający głos podczas wysłuchania publicznego prezentowali bardzo krytyczne stanowisko w odniesieniu do możliwości uwalniania GM organizmów do środowiska, na co zezwala projekt nowej ustawy. Podkreślano, że obecny stan wiedzy naukowej w żadnym wypadku nie daje pewności, że żywność GM jest bezpieczna dla zdrowia konsumentów, a GM rośliny nie są obojętne dla środowiska.

Podnoszono także problemy ekonomiczne, jakie proponowane zmiany ustawowe spowodują na polskiej wsi: nieuniknione zanieczyszczenie upraw tradycyjnych domieszką GMO, utrata certyfikatów przez producentów żywności ekologicznej i GMO-free, utrata rynków zbytu, a także przerzucenie kosztów dodatkowych testów na rolników, przerzucenie trudu tworzenia i utrzymania stref wolnych od GMO na rolników. W przeświadczeniu naukowców zabierających głos podczas wysłuchania publicznego, dopuszczenie do legalizacji upraw GMO jest wbrew interesowi naszego Kraju i stanowi bardzo poważne zagrożenie dla rolnictwa o tradycyjnej strukturze typowej dla polskiej wsi – rolnictwa, które daje utrzymanie i godne życie milionom Polaków. (...)

Niestety, do mediów przedostał się zupełnie inny obraz sytuacji – przekaz dotyczący wysłuchania publicznego został zdominowany przez przedstawicieli agrobiznesu, którzy od dawna jawnie lobbują na rzecz ponadnarodowych koncernów agro-biotechnologicznych. Koncerny te zaś dążą do otwarcia polskiego blisko 40-milionowego rynku konsumenckiego na GM żywność oraz polskiego rolnictwa – na uprawy transgeniczne, aby móc bez przeszkód realizować swoje interesy.

Apelujemy i przestrzegamy – w obecnej dobie rzeczywisty postęp i nowoczesność to nie otwieranie naszych pól na obarczone dużym ryzykiem i posiadające wciąż znamiona eksperymentu technologie, z których stopniowo wycofuje się wiele innych krajów. Dziś prawdziwa innowacyjność to wysiłek na rzecz rekonstrukcji bioróżnorodności gleb, naturalnych metod ochrony roślin, produkcji żywności wysokiej jakości oraz społecznej gospodarki rolnej. Te wartości są i będą coraz bardziej poszukiwane przez wysoko rozwinięte społeczeństwa europejskie. Polska może i powinna te wartości oferować, zapewniając w ten sposób wielofunkcyjny rozwój polskich obszarów wiejskich i wzrost dochodów ludności zamieszkującej te obszary.

Niezależnie od krytycznej opinii nt. projektu ustawy, opowiadamy się za wprowadzeniem przez Rząd RP, wzorem innych państw UE, całkowitego zakazu upraw kukurydzy MON810, do czasu bezspornego udowodnienia braku zagrożeń dla zdrowia i środowiska.

Z poważaniem,
Prof. dr hab. Anna Stachurska, Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie
Prof. dr hab. Ewa Rembiałkowska, SGGW - kierownik Zakładu Żywności Ekologicznej Wydziału Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji
Prof. dr hab. Tadeusz Żarski - kierownik Katedry Biologii Środowiska Zwierząt w Zakładzie Higieny Zwierząt i Środowiska SGGW
Prof. dr hab. Jan Narkiewicz-Jodko, prof. dr nauk rolniczych, dr hab. nauk przyrodniczych
Prof. dr hab. Mieczysław Chorąży, onkolog, Instytut Onkologii w Gliwicach
Prof. zw. dr hab. inż. Magdalena Jaworska, Katedra Ochrony Środowiska Rolniczego, Uniwersytet Rolniczy w Krakowie
Prof. dr hab. Henryk Skolimowski, twórca nowej dziedziny jaką jest ekofilozofia
Prof. zw. dr hab. Ludwik Tomiałojć, wykładowca podstaw ochrony przyrody i zasady rozwoju zrównoważonego, Uniwersytet Wrocławski
Prof. zw. dr hab. inż. Tomasz Winnicki, członek Europejskiej Akademii Wiedzy i Sztuki
Doc. dr hab. Katarzyna Lisowska, biolog molekularny, pracownik Działu Badawczego Instytutu Onkologii w Gliwicach
Dr hab. Piotr Skubała, Profesor Uniwersytetu Śląskiego, Katedra Ekologii, Wydział Biologii i Ochrony Środowiska
Prof. dr hab. h.c. Ewald Sasimowski, Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie
Prof. zw. dr hab. inż. Stanisław Wiąckowski, specjalista ochrony środowiska i ekologii
Dr Anita Ganowicz-Bączyk, niezależny etyk środowiskowy
Dr inż. Marek Kubara, Ekoprodukt
Dr inż. Janusz Andrzej Korbel, Towarzystwo Ochrony Krajobrazu
Dr inż. Roman Śniady, niezależny ekspert w dziedzinie rolnictwa ekologicznego
Dr Zbigniew Hałat, lekarz medycyny, specjalista epidemiolog, Medyczne Centrum Konsumenta
Dr Jacek J. Nowak, wykładowca zarządzania zrównoważonym rozwojem w Szkole Wyższej im. B. Jańskiego w Warszawie (Wydział Zarządzania)