Więcej zdjęć: Great Pacific Garbage Patch
Naukowcy potwierdzają, że "plastikowa zupa", jak często określa się ogromne morskie wysypisko plastikowych śmieci na Pacyfiku, poszerza się w alarmujacym tempie. Już w 2008 roku zajmowała powierzcnię równą dwukrotnoci kontynentalnej powierzchni USA. Śmieci utrzymywane są na Środku Ocena poprzez podwodne prądy morskie, a dryfująca wyspa rozciąga się około 500 mil morskich od wybrzeża Kalifornii, poprzez Północny Pacyfik, poprzez Hawaje do Japonii.
Odkrywcą zjawiska The Great Pacific Garbage Patch jest amerykański oceanograf Charles Moore, on także ocenił zupę na około 100 milionów ton cyrkulujących rzeczy. Już się zdarzyło, że częśc tego "skarbu" ocierała się np. o Hawaje, pozostawiając zrujnowane śmieciami plaże.
Morskie wysypisko zawiera w sobie wszystko od piłek do gry, kajaków, klocków lego, iatek, czy starych toalet. Prawie 1/5 tego syfu pochodzi ze statków, które na bezkresnym oceanie pozwalają sobie na tanią "gospodarkę odpadami", czy z platform wiertniczych. Reszta pochodzi z lądu.
Dzisiejsze plastikowe przedmioty nie są biodegradowalne. Ich rozkład może trwać pół wieku, stąd marynarze znajdują w morzu rzeczy konsumenckie z lat 50-tych. I nie jest to wyjątkowe zjawisko. Jak twierdzą agencje ONZ, każdego roku plastik w morzu powoduje śmierć ponad miliona ptaków morskich, jak i ponad 100 tys. morsich ssaków. Strzykawki, zapalniczki, szczoteczki do zębów są masowo znajdowane w żołądkach martwych ptaków, które mylą je z kolorowym planktonem czy jedzeniem.
Więcej o zjawisku: Think beyond Plastic