Żeby rzeczywiście ocalić planetę, należałoby przestać być zielonym - takie komentarze pojawiają się w amerykańskiej prasie od czasu Kopenhagi 2009. Chodzi tu o krytykę małych działań a zaniechanie realnych zmian. Zielone gesty mają wmówić obywatelom, że ekologiczna planeta jest na wyciągnięcie ręki. Przykładowo: Przez osiem lat administracja George W. Busha wspierała dobrowolne działania obywateli i firm na rzecz ograniczenia globalnego ocieplenia - i od ośmiu lat, łączna emisja gazów cieplarnianych nie uległa zmianie. Gesty "ludzi dobrej woli" nic nie pomogły.
Dlaczego tak się dzieje? I czy dotyczy tylko Amerykanów?
Zdaniem badaczy przemian globalnych obecna sytuacja z obawami klimatycznymi przypomina przemiany obywatelskie związane z segregacją rasową. Po wielu dekadach publicznego zaprzeczania i bierności wobec praw Czarnych, apartheid oceniono w kategoriach moralnych i wprowadzono zmiany prawne. Segregacja była wycofywana szybko tylko dlatego, że została zniesiona przez prawo. Chociaż nie zniknęła szybko z głów Amerykanów, to kraj poczynił ogromne postępy.
Konsekwencje:
Wszyscy, którzy widzą ogrom kryzysu klimatycznego mają obowiązek podjąć wszelkie możliwe zmiany w ich życiu osobistym (i z reguły Ci zapaleńcy rzeczywiście to robią). Ale badania pokazują, że bardzo niewiele osób jest chętnych do wprowadzenia istotnych zmian dobrowolne, a ci, którzy się z tym afiszują, mają za zadanie stworzyć fałszywe wrażenie masowego postępu w mediach.
Zamiast dobrowolności większość ludzi powinna być zmuszona do redukcji emisji dwutlenku węgla przez ustawy, które pozwolą dzielić się zarówno zakresem obowiązków jak i korzyściami związanych ze zmianami. Po latach zwłoki i pół-zielonych środków lepiej byłoby zaprzestać spalania węgla, ropy naftowej i gazu ziemnego. Oczywiście to wymagałoby działań polityków m.in. Obamy, a jak wiadomo na Kopenhadze nic się nie wydarzyło.
Więc w czym jest problem? Zdaniem naukowców i amerykańskich publicystów właśnie w dalszym promowaniu półśrodków typu "Go Green". Ludzie myślą, że świat naprawią w domu, a jak ich sąsiad tego nie robi to cały efekt jest zaprzepaszczony. Zamiast chodzenia po sklepach i wybierania energooszczędnych urządzeń każdy obywatel lepiej by pomógł planecie, gdyby napisał do swojego lokalnego (albo krajowego) POLITYKA i zapytał, nad jakimi obecnie ekologicznymi ustawami pracuje...
Źródło informacji: Artykuł na Washington Post